poniedziałek, 5 września 2016

Warsaw Trip - description of places and internal experiences

Hejka kochani!
Niedawno na moim blogu pojawił się post ukazujący i opisujący dokładnie moją stylizację, którą miałam na sobie podczas pierwszej wycieczce po Warszawie. Pisałam tam również trochę o moich ogólnych odczuciach odnośnie stolicy. Ta notka jest drugą częścią i kontynuacją tematu mojego zwiedzania Warszawy. Tym razem jednak szczegółowo opiszę każdy zwiedzany przeze mnie obiekt i emocje, które mi towarzyszyły.
TUTAJ <---- pierwsza część!


Zwiedzanie zaczęłam o godzinie 11, od odwiedzenia Pałacu Kultury i Nauki, gdzie weszłam na taras widokowy. Aby się tam dostać konieczne było wjechanie windą aż na trzydzieste piętro ! Zaskoczył mnie fakt, że jedzie się tam tylko 30 sekund! Te windy muszą być naprawdę szybkie ... Przyznam, iż trochę się bałam. Na szczęście tej prędkości nie dało się odczuć. Widok z tarasu był naprawdę przepiękny i jeszcze bardziej utwierdził mnie w moim przekonaniu, że Warszawa to nowoczesna metropolia z bardzo wysokimi budynkami. Po zdjęciach, które wykonałam trudno stwierdzić (bynajmniej mnie), że zostały one wykonane w Polsce. Naprawdę szokuje mnie fakt, że w Warszawie jest tyle niesamowitych obiektów i drapaczy chmur. Cieszę się, że wybrałam ten obiekt jako punkt pierwszy, gdyż mogłam najpierw ujrzeć całą Warszawę z góry!








Widoki podziwiałam w bardzo wygodnym i zarazem efektownym outfi'cie, który dokładnie opisałam oraz pokazałam ----> TUTAJ!


W tym samym budynku, lecz trzydzieści pięter niżej odwiedziłam muzeum, o którym dowiedziałam się z programu "Dzień Dobry TVN". Jest to miejsce, gdzie pewna pani, pasjonatka zgromadziła (ku mojemu zaskoczeniu) bardzo dużą liczbę bardzo starych domków dla lalek. Naprawdę myślałam, że nie będzie tego dużo, lecz bardzo się zdziwiłam, gdy zorientowałam się, że zwiedzanie zajęło nam trochę ponad godzinę. Wszystkie te domki były naprawdę piękne i wykonane ręcznie z drewna. Wykonanie takiej zabawki kosztowało kogoś naprawdę wiele wysiłku i czasu oraz wymagało dużej precyzji. Zaczęło się na zwykłych domkach, potem były różne starsze i młodsze, mniejsze i większe lalki, szkolne sale, sklepy (w tym także sklep zielarski i mięsny), wielkie i puste domy z zadaszeniem, lalkowe ołtarze, aż po chińskie domy z rodziną i wakacyjne domku plażowe z PRLu. Byłam zszokowana taką różnorodnością. Niestety, robienie zdjęć, czy nagrywanie filmów było w muzeum zabronione, czemu się w sumie nie dziwię, bo gdyby każdy zaczął potem zdjęcia domków rozpowszechniać, to nikt by już osobiście muzeum nie odwiedził, a bez pieniędzy za kupno biletów nie byłoby możliwe jego utrzymanie . Jedynie na moim snapie ----> wersquu udostępniłam wam kilka zdjęć pojedynczych domków. Na szczęście, aby zapamiętać odwiedziny muzeum na zawsze kupiłam dla siebie dwie, przepiękne pocztówki, które do tanich nie należały, bo za sztukę zapłaciłam całe trzy złote.



Z widoku, który rozpościerał się na tarasie Pałacu Kultury i Nauki można było dostrzec wielki, biało-czerwony stadion narodowy, do którego następnie się wybraliśmy. Byliśmy tam około godziny 13. Z bliska jest on naprawdę ogromny. Po kupnie biletów w cenie dwudziestu pięciu złotych za cztery osoby (bilet rodzinny), wjechaliśmy ruchomymi schodami na taras widokowy, gdzie mogliśmy usiąść jak prawdziwi kibice na krzesełkach, a także wejść na najwyższy punkt po schodach, by ujrzeć całość z góry. Było naprawdę wysoko i chwilami troszkę się nawet bałam. Widok jednak, jak w przypadku Pałacu Kultury i Nauki był naprawdę ładny i aż zapierał dech w piersiach. Zdjęcia nie oddają w pełni tej wielkiej przestrzeni. 







Około godziny 14 wszyscy zrobili się już głodni, więc ruszyliśmy w stronę galerii "Złote Tarasy", by coś przekąsić. Nasz wybór padł na restauracje "North Fish". Zbyt zajęta jedzeniem niestety nie uwieczniłam budynku na zdjęciach. Osoby, które są z moim snapchat'em ----> wersquu na bieżąco miały okazję zobaczyć kilka zdjęć z jej wnętrza. 


Zwiedzając Warszawę podziwiałam wszystkie te piękne i przeważnie lustrzane drapacze chmur. Naprawdę wzbudzały we mnie podziw. Po drodze wpadliśmy jeszcze na kawę do "Starbucks", gdzie również byłam pierwszy raz. Moja opinia: Dość droga, ale dobra kawa. Może ja akurat taką wybrałam, ale była bardziej mleczna i słodka, niż "kawowa". Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na taką przyjemność, ale cena czterech kaw, dla każdego członka mojej rodziny wyniosła ponad 60 złotych! Jak dla mnie to przesada. 



O godzinie 16, według rozpiski w internecie, w Multimedialnym Parku Fontann rozpoczynało się wodne widowisko. Postanowiliśmy podjechać tam i chociaż półgodzinki odpocząć, a przy okazji obejrzeć pokaz fontanny. Szkoda, że w Bydgoszczy nie ma takiego parku. Bardzo mi się tam spodobało i z chęcią zostałabym na dłużej. Najlepiej było, kiedy przy podmuchu wiatru chłodne krople wody leciały na twarz i ciało, jednocześnie przyjemnie je schładzając. 


Z parku, tym razem piechotą przeszliśmy się do miasta. Nie było daleko, a jedynie 10 minut drogi maszerując. Koniecznie chciałam wejść w same centrum starówki, by zobaczyć na własne oczy słynną Kolumnę Zygmunta III Wazy oraz przepięknie pomalowane, stare kamienice. Mój tata porobił rodzinie zdjęcia, a w tym także kilka portretów. 




Spacerowaliśmy. Oglądaliśmy miasto oraz zabytki. Obowiązkowo zjedliśmy przepyszne, maczane lody świderki, a potem udaliśmy się z powrotem na parking przy parku po nasze auto. 




Ostatnim punktem naszej jednodniowej wycieczki był park Łazienki Królewskie. Dotarliśmy tam około godziny 18 i mogliśmy zostać jedynie pół godziny. Było to stanowczo za mało, jak na tak wielki teren do zwiedzania. Co mogę o tym muzeum powiedzieć ? Przepiękne miejsce na spacery, aktywny wypoczynek oraz edukacje ! 


Te trzydzieści minut od razu odpowiednio wykorzystałam, gdyż poszłam do ogrodu, który najbardziej mnie interesował. Był to oczywiście ogród chiński. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Najbardziej charakterystyczne były azjatyckie lampy, które ciągnęły się wzdłuż długiego deptaku. Kiedy zobaczyłam dwa pawilony ogrodowe przypominające pagody, to po prostu nie chciałam stamtąd wychodzić. Dodatkowo, zaraz obok nich umieszczony został mały, szary mostek, a pod nim krótka rzeczka.


Naprawdę żałuję, że nie mogłam zwiedzić całych Królewskich Łazienek. Obiecałam sobie, że kiedyś wrócę i poświecę temu miejscu najwięcej czasu i uwagi.
Więcej zdjęć z tego parku mogliście zobaczyć na moim snapie ----> wersquu



Z niecierpliwością czekam na koleją wizytę w Warszawie. Zakochałam się w tym mieście oraz wszystkich miejscach, które tam odwiedziłam. 

Koniecznie napiszcie w komentarzu, które miejsce z przeze mnie odwiedzonych spodobało się wam najbardziej lub najbardziej je lubicie ? 
Byliście już kiedyś w Warszawie ?

Nie zapomnijcie o pierwszej części notki ----> TUTAJ!


Zapraszam do pozostałych postów:





Najnowsze wieści z mojego życia codziennego i sekrety bloga na snapie: wersquu











1 komentarz :

Dziękuje za wszystkie komentarze !
Dzięki nim mam więcej chęci do działania :D

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.